Clubhouse coraz popularniejszy. Nowa gwiazda w świecie social media czy chwilowa moda?

Clubhouse coraz popularniejszy. Nowa gwiazda w świecie social media czy chwilowa moda?

Clubhouse to serwis społecznościowy, do którego dostęp zyskujesz dopiero po zaproszeniu przez innego użytkownika. Aplikację mogą zainstalować tylko posiadacze iPhone’ów. Swoje konta mają tam już m.in. Elon Musk i raper Drake. W ciągu ostatniego tygodnia Clubhouse został zainstalowany 1,1 mln razy.


Clubhouse – co to jest?

Clubhouse swoją premierę miał wiosną 2020 r. i już wtedy zebrał wiele pochlebnych recenzji. Aplikacja została stworzona przez Paula Davisona i byłego pracownika Google – Rohana Setha. Polega ona na udostępnianiu wirtualnych pokoi, dzięki czemu można prowadzić audio konwersację. Na Clubhouse nie da się pisać ani wysyłać plików. Do każdego z pokoi można dołączyć jako słuchacz i rozmówca – za zgodą jego założyciela.  

Clubhouse, poza forum dyskusyjnym, jest też platformą, na której mogą się odbywać prelekcje, warsztaty, panele dyskusyjne, specjalne wydarzenia czy wywiady. Sama aplikacja większą rozpoznawalność zyskała stosunkowo niedawno. Według firmy analitycznej Sensor Tower – do 2 lutego 2021 r. Clubhouse był zainstalowany na 3,6 mln urządzeń. Są to jednak wyłącznie iPhone’y, bo na razie Clubhouse nie jest dostępny na Androida. Docelowo ma się to jednak zmienić.

POLECAMY RÓWNIEŻ: Trendy w marketingu na 2021


Clubhouse – eksluzywny i tylko dla elity?

Spory szum wokół aplikacji zrobił się, kiedy zaczęli do niej dołączać kolejni influencerzy i najbardziej rozpoznawalni ludzie na świecie. Konto założył tam m.in. Elon Musk, o czym od razu poinformował na swoim Twitterze.


To jedno krótkie zdanie zebrało ponad 215 tys. polubień. Przedsiębiorca posiada olbrzymi zasięg i już przyczynił się do zwiększenia popularności Clubhouse. Do grona dołączył też Drake, Oprah Winfrey, Chris Rock, Ashton Kutcher, czy Vlad Tenev. To właśnie dyskusja Elona Muska z tym ostatnim miała przyczynić się do wzmożonego zainteresowania aplikacją. Rozmowa przedsiębiorców odbyła się na regularnym wydarzeniu Clubhouse „The Good Time Show”. W ciągu ostatniego tygodnia Clubhouse został zainstalowany na 1,1 mln urządzeń.

Na poczucie elitarności i ekskluzywności Clubhouse składa się fakt, że nie każdy może tam swoje konto posiadać. Jak wspominałem wcześniej – trzeba otrzymać zaproszenie od innego użytkownika. Co ciekawe – można je też pominąć. Wtedy to zostaje się wpisanym na listę oczekujących. Póki co platforma nie informuje, kiedy wpisani tam użytkownicy będą mogli korzystać z aplikacji. Klubowy i ekskluzywny charakter Clubhouse jest jednak ciągle podkreślany przez samych pracowników startupu.

Zamknięte w wirtualnych pokojach społeczności z zakazem nagrywania to jak się okazuje miecz obusieczny. Clubhouse może nie tylko tworzyć bańki informacyjne, ale dawać przestrzeń do kontrowersyjnych czy wręcz skrajnych wypowiedzi.


Dziennikarze na Clubhouse niemile widziani?

Pomimo tego, że Clubhouse to stosunkowo młoda aplikacja, to już znaleźli się jej przeciwnicy. Amerykańscy dziennikarze podnoszą głosy, że nie są na platformie mile widziani. Co więcej – dziennikarka Taylor Lorenz z New York Times wprost mówi o nękaniu jej. Spowodowane miało być ono krytycznym wobec aplikacji artykułem na portalu Vice. Z koeli Tanya Basu z Technology Review wprost nazywa inwestorów Clubhouse mizoginami.

Co ciekawe platforma miała też nie wpuścić dziennikarzy na wydarzenie z Elonem Muskiem. Sama rzeczniczka Clubhouse podkreśla jednak, że obecność prasy nie jest dla aplikacji problemem. 

WARTO PRZECZYTAĆ: Dlaczego zostałem freelancerem


Jak chce zarabiać Clubhouse i czy ma on przyszłość?

Portal Bloomberg Opinion mówi wprost – zapomnij o TikToku. Clubhouse to nowa gwiazda social media. Czy tak jest jednak naprawdę i aplikacja ma szansę przegonić obecnych liderów? Według CEO Tigers Franciszka Georgiewa – niekoniecznie.

– W temacie Clubhouse widzę dużo mniejszy potencjał rozwojowy samej aplikacji. Za to paradoksalnie może być to większy powiew świeżości dla całej branży. Formaty audio mogą nas skierować na nowe wody. Płatne, zamknięte konwersacje audio z influencerami, czy ciekawe słuchowiska, które powstają bardziej oddolnie, z potrzeb użytkowników. Nie widzę w Clubhouse szansy na 2 mld użytkowników. Za to potencjał na utrzymanie tej pozycji lidera ma Facebook ze swoją rodziną megaaplikacji, które są coraz mocniej integrowane między sobą. Facebook i Google nigdzie się nie wybierają i nadal będą stanowić trzon działań marketingowych.

Bardzo możliwe, że moda na Clubhouse będzie krótkotrwała. Nie wiadomo też do końca, w jakim kierunku rozwinie się platforma. Clubhouse to w końcu startup zatrudniający… 10 osób. Co prawda stał się on „jednorożcem” i pod koniec stycznia 2021 r. wyceniano jego wartość na 1 mld dolarów, ale użytkownicy zawsze mogą szybko stracić zainteresowanie. 

Tym bardziej, że sam koncept wirtualnych pokoi do dyskusji nie jest czymś nowym. Wiele tego typu aplikacji zyskało sporo nowych użytkowników w ostatnim czasie – m.in. za sprawą pandemii. Sporym przyrostem użytkowników chwalił się Discord, na którym obecnie zarejestrowanych jest 6,7 mln kont. Rok temu, tuż przed wybuchem pandemii, było ich zaledwie 1,4 mln. 

Z czego utrzymuje się Clubhouse? Obecnie z pieniędzy inwestorów. Startup powstał dzięki finansowaniu przez m.in. Andressen Horowitz. Twórcy nie ukrywają jednak, że chcą wprowadzić system płatnych subskrypcji. Clubhouse chce też sprzedawać bilety na spotkania, takie jak np. to z Elonem Muskiem. Rozważane są także napiwki dla właścicieli pokoi.

ZOBACZ TEŻ: Facebook Randki wygra z Tinderem?

Spis treści:

Może Ci się spodobać także: